Mieszkasz gdzieś z dala od wielkiego świata, błysków fleszy i kawy w Starbucksie. Czujesz że Ci czegoś brakuje? Że nie korzystasz z życia? Jesteś tylko matką i żoną, ojcem i mężem. Czyjąś córką i siostrą/bratem. Nie bywasz w teatrach, bo do najbliższego z prawdziwego zdarzenia masz ponad 100 km, kino w najbliższym mieście pokazuje filmy z opóźnieniem 3 tygodniowym i czasami masz wrażenie że życie ludzi dookoła i Twoje składa się z oczekiwania co nowego pojawi się w gazetce z Biedronki albo Lidla? Kręcisz się wokół zakupów spożywczych i M jak miłość wieczorami. Rzadko masz okazje założyć szpilki, a jak już to potem cierpisz przez dwa dni z powodu bąbli i odcisków... twoje dziecko ciągle płacze, mąż jakiś nie taki, matka z teściową się ciągle czepiają, jesteś zmęczona, nie wyspana, i co? Idzie zima trzeba znów palić w piecu... I jeść to co przez lato pakowałaś do słoików,
Może to wszystko prawda, a może po prostu nie dostrzegasz szczęścia i piękna które Cie otacza?
Może my matki z prowincji mamy więcej szczęści niż się nam wydaje? Sama to szczęście odkrywam, od dziecka ze wsi, zaznałam wielkomiejskiego życia by po założeniu rodziny wrócić na zadu**pie... Po co? Chyba po to żeby zapewnić swoim dzieciom takie dzieciństwo jak własne a może po prostu z braku kasy na kredyt na 30 lat aby zakupić całe 39 m kwadratowych szczęścia w mieście.
Nie wiem, przekonajmy się...
Witam, jestem matką, żoną, córką, siostrą. mieszkam na prowincji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli to, co właśnie przeczytałeś spodobało Ci się, poruszyło Twoje serce, lub usta do uśmiechu, pozostaw swój komentarz.
Jeśli nie, to kulturalna, konstruktywna krytyka zawsze mile widziana.