Taki mamy klimat, że ludzie migrują, z miasta na wieś, ze wsi do miast. Z prowincji w kierunku wielkich aglomeracji i odwrotnie. Migrują ludzie, za chlebem, za pieniędzmi, za ciszą, za spokojem, za blichtrem wielkomiejskiego życia, za skromnością wsi. Są też tacy, co nie migrują, zakorzenieni. Wśród tych wszystkich zaobserwować można pewien specyficzny gatunek człowieka, jakim niewątpliwie jest Matka. Matki zamieszkują tam, gdzie ich zdaniem, klimat oferuje najlepsze warunki dla ich potomstwa. Tak więc rozróżnić możemy dwa rodzaje Matek. Te, które żyją w prowincjonalnych wioskach i miasteczkach, i te żyjące w skupiskach wielkich aglomeracji miejskich.
Za Matkami aglomeracyjnymi internety stoją. Parentingowy klimat kocyków minky i kawy ze Starbucksa. Bo Matki dużych miast mają możliwości... Mają:
aptekę 24h - gdy w środku nocy dziecko ogarnie gorączka,
hipermarket 24h - gdy zapomną kupić pomidorów na spaghetti bolognese,
zakupy z dostawą do domu - gdy pada i nie chce się wychodzić,
plac zabaw - na spacerze z dzieckiem,
muzea, kino i teatry - dla rozrywki,
wyprzedaże w galeriach handlowych - dla odstresowania,
miejsca w żłobkach i przedszkolach, na które trzeba się zapisywać dwa lata wcześniej - na za niskie ciśnienie,
ogrzewanie z elektrociepłowni - na lenia,
pizze na telefon - na brak pomysłu na obiad,
specjalistyczny szpital w mieście - w razie nagłego wypadku,
ekologiczne jajka, które wcale nie muszą być ekologiczne choć kosztują 1,50zł/szt - bo dziecko musi jeść zdrowo,
przejścia dla pieszych - dla bezpieczeństwa dzieci,
ścieżki rowerowe - dla propagowania sportu,
zajęcia karate i baletowe - dla rozwoju talentu dziecka,
zanieczyszczone powietrze - na astmę dziecka,
zoo - w ramach kontaktu z fauną,
park - w ramach kontaktu z florą,
sąsiadów, którzy mówią dzień dobry, ale nie wiadomo jak mają na imię - w ramach potrzeb socjalizacji...
Za prowincjonalnymi Matkami nic nie stoi, na pewno nie internety, parenting ich nie dotyczy, błoto na gumiakach nie prezentuje się dobrze na instagramie. One mają tak:
gdy w środku nocy dziecko ogarnie gorączka, apteczkę mają w domu, cały zestaw tak w razie 'W',
gdy zapomną kupić pomidorów na zupę pomidorową, idą zerwać to co wyrosło grządce,
gdy pada i nie chce się wychodzić, nie ma uproś i tak trzeba wyjść zrobić zakupy,
na spacerze z dzieckiem, mają las,
dla rozrywki, mają seriale oglądane na laptopie,
dla odstresowania, wyprzedaż w biedrze albo w lidlu,
na za niskie ciśnienie, brak żłobków, a o miejsca przedszkolach tak bardzo nie trzeba się bić,
na lenia, kopniak w dupę i rozpal w piecu,
na brak pomysłu na obiad, naleśniki,
w razie nagłego wypadku, szpital specjalistyczny do którego transportują tylko helikopterem,
bo dziecko musi jeść zdrowo, jajka od sąsiadki albo z własnego kurnika,
dla bezpieczeństwa dzieci, dom 1000 metrów od ulicy,
dla propagowania sportu, pola, łąki i drzewa,
dla rozwoju talentu dziecka, zajęcia w wdk (wiejski dom kultury),
na astmę dziecka, świeże powietrze,
w ramach kontaktu z fauną, krówki, kurki, króliczki, baranki...
w ramach kontaktu z florą, wychodzą przed dom,
w ramach potrzeb socjalizacji, sąsiadów którzy wiedzą o Tobie więcej niż Ty sama...
I tak właściwie to nie wiadomo już, która ma gorzej, a która ma lepiej, ale wiadomo jedno. Każda chce dla swoich dzieci jak najlepiej. I każda narzeka.
Ta prowincjonalna, że te w mieście to maja lżej, że maja gdzie wyjść wieczorem i przedszkole z angielskim dla dzieci...
Ta z miasta, że te na wsi to mają cisze i spokój, a dzieci im to się właściwie same wychowują, na tych polach i łąkach...
A tak po za tym, to wszystko stereotypy... bo dziś wsi do miasta całkiem niedaleko, a z miasta na wieś samochodem szybko. A dzieci wszędzie wychowują się tak samo dobrze, jeżeli mieszkają w domach pełnych miłości...
foto pixabay.com tpsdave uroburos
foto pixabay.com tpsdave uroburos
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli to, co właśnie przeczytałeś spodobało Ci się, poruszyło Twoje serce, lub usta do uśmiechu, pozostaw swój komentarz.
Jeśli nie, to kulturalna, konstruktywna krytyka zawsze mile widziana.