niedziela, 1 maja 2016

Matka bezrobotna


To, że Matka nie pracuje, Ci co trochę śledzą jej poczynania na pewno zdążyli zauważyć. Nie pracuje zarobkowo,  siedzi w domu, a w domu z dzieckiem jak się NIE pracuje wie każda Matka. Ale dziś nie o tym będzie. Dziś będzie o byciu bezrobotnym z urzędu. Z Urzędu Pracy co się go tak przewrotnie nazywa, zamiast Urząd Bez Pracy. Jeżeli nie masz tego szczęścia, że zachodząc w ciążę byłaś zatrudniona na umowę na czas nieokreślony, to prędzej czy później otrzymasz ten status, status osoby bezrobotnej. Ale stop. To nie takie proste. Czytaj dalej.

Matka jak większość osób w jej sytuacji zarejestrowała się. Tak trochę dla ubezpieczenia, trochę po to żeby nie być osobą widmo, tylko żeby jakiś status mieć.  A, że akurat status bezrobotnej to pal sześć. Człowiek jak nie był nigdy w takiej sytuacji to wyobraża sobie to tak. Przychodzisz do urzędu, wcześniej zarejestrowałeś się elektronicznie, więc wchodzisz bez kolejki, wszystkie niezbędne papiery zeskanowałeś więc urzędnik ma je w systemie i nie musicie bawić się w papierologie. Otrzymujesz status bezrobotnego, sympatyczny urzędnik proponuję Ci formy pomocy i wsparcia. Staże, szkolenia, kursy, oferty pracy z okolicy zgodne z Twoimi kwalifikacjami, fachowe doradztwo, pomoc w założeniu własnej działalności gospodarczej, dofinansowanie na taką działalność... Pięknie, prawda? Przypominam, że to tylko wyobraźnia Matki. Wróćmy zatem do realu. 

To, że zarejestrowałeś się elektronicznie nie przyśpiesza całej procedury. Nadal stoisz w kolejce. Ale w kolejce osób, które zarejestrowały się tak jak Ty, przez internet. A to już coś. Jak już przyszła Twoja kolej to cieszysz się bo dalej będzie tylko z górki. Niestety, muszę Cię zmartwić, jednak pod górkę. Miało nie być papierologi,  bo przecież spędziłeś w domu pół godziny na skanowaniu dowodu, dyplomów,  świadectw pracy itp. Na szczęście przezornie zabrałeś ze sobą te papierzyska, tak do wglądu. Ale szanowna Pani Urzędnik wklepuje wszystko jeszcze raz ręcznie,  ponieważ Ona musi mieć wpisane te dane osobiście. A potem: 
-Zaświadczenie z ZUS-u ma Pani?
-Jakie zaświadczenie? W wymaganych dokumentach wypisanych na stronie urzędu nie było nic o żadnym zaświadczeniu. 
Jak się okazuje zaświadczenie jest potrzebne, bez niego nie dostaniesz zasiłku dla bezrobotnych, który o dziwo Ci się należy! A, że ostatnim Twoim dochodem był zasiłek macierzyński to potrzebujesz papierek o wysokości pobierania świadczenia i wymiarze godzin na jaki byłaś zatrudniona. Nie wiedziałaś? Przecież to takie oczywiste. Wszyscy to wiedza. 

Wspaniałomyślna Pani Urzędnik mówi Matce żeby pędziła do ZUSu po zaświadczenie,  jak dostanie je od ręki to potem ona ją przyjmie bez kolejki. Realy?  Z tego szczęścia, że jednak da radę dziś wszystko załatwić, Matka pędzi do Króla ZUSa, a tam też kolejka, ale taka nowoczesna.  Z numerkami z automatu. Europa. XXI wiek. Gdy elektroniczny głos automatu wywołuje ją do biurka dowiadujemy się, że na zaświadczenie Matka będzie czekać dwa tygodnie. Bo jeśli byłaś zatrudniona w innym mieście to tamtejszy Król ZUS musi kwitek wystawić, a to potrwa.  Wiadomo. Poczta Polska.

Gdy jakim cudem szczęśliwie doniesiesz wszystkie niezbędne papiery to w końcu jest. Status osoby bezrobotnej. Jest i ona. Matka, bezrobotna, na zasiłku. 

Niestety to nie koniec historii. Zasiłek w wysokości nie wiele ponad 500 złotych polskich wpływa na Twoje konto, regularnie. Ty regularnie odwiedzasz urząd bez pracy. Liczysz na jakieś oferty pracy.  Wizyty masz co 2-3 tyg.

Wszystko zaczyna się od ustalenia Twojego profilu. Bo to, że masz status to jeszcze nie wszystko. Musisz mieć jeszcze profil. Jak na fejsbuku normalnie. Status: to skomplikowane, profil: publiczny. Żeby ustalić Twój profil musisz odpowiedzieć na szereg podchwytliwych pytań. W stylu, czy umiesz pisać dokumenty aplikacyjne, gdzie szukasz pracy, czy potrafisz znaleźć ogłoszenia w internecie, czy pytasz wśród znajomych. Po co Ci status osoby bezrobotnej, i inne. Jeżeli jesteś człowiekiem względnie myślącym, a nie Panem Mietkiem z pod sklepu z winem zamiast mózgu, to odpowiesz na te pytania w stylu: tak, potrafię, umie, wiem, tak. I wiesz co się wtedy stanie? Pani Urzędnik na podstawie tej jakże wnikliwej analizy stwierdzi, że jesteś tak zaradny, że nie potrzebujesz pomocy urzędu. Hurra! Bo to chyba komplement. Tylko że wtedy nie należą Ci się staże,  kursy, dofinansowanie działalności i inne wsparcie. Przecież jesteś na tyle mądry, że sobie sam poradzisz. To nic, że większość pracodawców pyta czy jesteś zarejestrowana w urzędzie i czy masz możliwość  skorzystania chociażby z doposażenia stanowiska pracy. Ty nie masz tych możliwości bo jesteś za zaradna, według urzędowego quizu. Jakimś cudem szanowna Pani Urzędnik doznała olśnienia i w ostatniej chwili zmieniała kilka odpowiedzi u Matki na mniej elokwentne i Matka dostała inny profil. Taki z możliwością stażu.  Ale nie każdy urzędnik tak zrobi. Więc tak ku przestrodze, uważaj co mówisz w urzędzie pracy. Bo wszystko co powiesz może być użyte przeciwko Tobie.

Gdy już człowiek taki wyprofilowany przychodzi, czas na stworzenie przez pracownika Urzędu Bez Pracy indywidualnego planu działania.  Specjalnie dla Ciebie, plan dostosowany do Twoich potrzeb na rynku pracy. O, to wspaniałe pomyślała Matka. jednak plan indywidualny nie jest taki indywidualny. Pani Urzędnik bierze kalendarz, sprawdza swoje terminy i upycha Twoje wizyty tam gdzie ma jeszcze miejsce. Na każdą wizytę planuje sobie to co musi zgodnie z procedurami zawrzeć w planie indywidualnym. Czyli na kolejnych wizytach, zgodnie z harmonogramem Pani zaproponuje Matce staż, na kolejnej ofertę pracy, na jeszcze kolejnej to Matka będzie musiała przedstawić 7 firm do których sama złożyła CV. Itd na kolejnych wizytach. Pani Urzędnik ustaliła sobie plan i się go trzyma. Tak więc, w dniu w którym Urząd Bez Pracy powinien zaoferować Matce staż, akurat ofert stażowych nie ma, więc wizyta polega na tym że Pani Urzędnik informuje:
-Dziś zgodnie z Pani planem indywidualnym powinnyśmy porozmawiać o stażu, ale w związku z tym, że nie ma w tym momencie nic do rozdzielenia to by było wszystko na dziś.
To nic, że oferty stażowe były dwa tygodnie wcześniej, ale o tym indywidualny doradca zawodowy Matki ją nie poinformuję.  Bo zgodnie z jego zaleceniem staże i aktualne oferty pracy są wyświetlane na stronie urzędu i należy je sobie samemu sprawdzać. Więc Matka sprawdza. A jej doradca odhacza kolejne wizyty i kolejne punkty planu którego NIE wypełnił. 

Tak więc Matka tak sobie biega do tego Urzędu Bez Pracy, bez nadziei na cokolwiek. Oczywiście Matka się nie łudzi że Urząd Bez Pracy pomoże jej w znalezieniu pracy. Działa sobie na własną rękę, bo jak umiesz liczyć to licz na siebie. Ale wizyty według ściśle określonego indywidualnie dobranego planu działania wprowadzają Matkę w stan nieznośnego poczucia beznadziejności.

Życzę Wam wszystkim kochani samych miłych wizyt w urzędach!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli to, co właśnie przeczytałeś spodobało Ci się, poruszyło Twoje serce, lub usta do uśmiechu, pozostaw swój komentarz.
Jeśli nie, to kulturalna, konstruktywna krytyka zawsze mile widziana.




TOP