środa, 29 czerwca 2016

W rozkroku


Mogłabym Wam napisać jak bardzo źle czuje się w pracy z powodu tęsknoty za Synem. Mogłabym opisywać, jak nie mogę skupić się na moich nowych obowiązkach bo ciągle myślę o tym co w tym czasie robi  Syn z Babcią. Czy zjadł obiad, czy zrobił kupę i ile spał podczas drzemki. Mogłabym Was zamęczyć tekstem o tym, jak ubolewam nad tym, że nie widzę codziennych postępów w rozwoju mojego Syna, a te parę godzin po pracy razem to stanowczo za mało. Owszem, mogłabym. I powiem Wam, że pewnie nawet bym nie skłamała.

Mogłabym też opisać Wam jak bardzo odżyłam dzięki pójściu do pracy. Jak czuje, że się realizuje i jak dobrze mi robi ta codzienna 8 godzinna przerwa od dziecka. Mogłabym też napisać o tym, że w sumie to w pracy odpoczywam, i nie tęsknię za kupami w pamperze ani codzienną aferą przy śniadaniu. Mogłabym opisać jak miło wyjść do ludzi, porozmawiać o czymś innym niż o dziecięcych bajkach, mieć motywacje do codziennego makijażu i zadbanych paznokci. Mogłabym. I tym razem nie skłamałabym.

Nie skłamałabym, ale tak na prawdę nie powiedziałabym też prawdy.

Nie czuje się ani tak jak w akapicie pierwszym, ani tak jak w akapicie drugim. Do pracy pomykam już prawie miesiąc. W tym czasie zdążyłam zaniedbać trochę bloga i swoje ćwiczenia. Dorobiłam się też sporego bałaganu w domu i hałdy prasowania. Ale ani nie usycham z tęsknoty za dzieckiem, ani nie czuje się kobietą sukcesu.

Na razie jestem zdecydowanie gdzieś pomiędzy.  Gdzieś pomiędzy miłością do dziecka która chce go mieć obok non stop, a chęcią samorealizacji. Wyjątkowo męczące uczucie. Nie wiem czy się do niego przyzwyczaję. Nie chce się tak czuć. Rozdarta. Jedną nogą w domu, drugą w pracy. W rozkroku.

Jestem niczym Jean-Cloude van Damme robiący swój szpagat między jadącymi ciężarówkami. Rozjeżdżam się, jakkolwiek to brzmi. Czy mogę być na 100% w pracy będąc Matką? I czy mogę być na 100% Matką, będąc w pracy? Skazana już jestem na bycie Matką na pół gwizdka, a tak dokładnie to na 3/4 doby minus sen. Balansuje. Szukam równowagi. Może nauczę się żyć w tym rozkroku. W końcu nauczę się robić szpagat i już nie będzie tak bolało...





foto internety


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli to, co właśnie przeczytałeś spodobało Ci się, poruszyło Twoje serce, lub usta do uśmiechu, pozostaw swój komentarz.
Jeśli nie, to kulturalna, konstruktywna krytyka zawsze mile widziana.




TOP