wtorek, 6 września 2016

O chłopcu który pokonał smoka

Słyszałam setki takich historii. O heroicznej walce. O odwadze. I o strachu. Po prostu płacz, krew, pot i łzy. Wszystkie te historie były prawdziwe. Autentyczne. Na faktach. Mogę powiedzieć nawet na faktach autentycznych, pal sześć że to błąd językowy. Historie te mroziły krew w żyłach i przywoływały marną wizje przyszłości. Historie o smokach. Jeszcze bardziej potężnych jak w Grze o Tron. Bo i gra toczyła się nie o tron lecz smoka. A meritum tych wszystkich strasznych historii było morderstwo z premedytacją. Na smoku oczywiście. Sami więc rozumiecie, że stawka była wysoka. 

Zacznijmy zatem od początku. Zaczyna się niewinnie. Smoki zadomawiają się w rodzinach i początkowo są ich najlepszymi przyjaciółmi. Koją płacz nowo narodzonych dzieci, pomagają w zasypianiu nieco starszym, ratują podczas histerii w miejscu publicznym, uciszają. Tak, uciszają. Kto nigdy nie użył smoka w celu uciszenia swojego potomka niech pierwszy rzuci kamień. Za uszkodzenie monitorów nie odpowiadam. Można by rzec, że taki smok to najlepszy, codzienny kompan dziecka, ale i agent od zadań specjalnych dla rodziców. Owszem wierny, ale i uzależniający. Z czasem zaczyna przeszkadzać, wywołuje komentarze, podobno niektórym psuje zgryz, jest powodem kłótni, przedmiotem poszukiwań, a jego brak wywołuje histerie. 

W pewnym momencie rodzice postanawiają smoka na stałe z rodziny wyrzucić. Wydziedziczyć zwyczajnie. Bezlitośnie, bez prawa powrotu i wszelkich roszczeń. Tak, po tym wszystkim co smok dla rodziny zrobił. Sposobów jest wiele. Bolesne bardzo i trochę mniej. Jedne smoki trafiają zwyczajnie do kosza, by wraz z najbliższym kursem śmieciary wylądować na wysypisku z innymi porzuconymi smokami, towarzyszami niedoli. Inne smoki zabiera obcy Pan, tudzież Wujek z brodą, słyszałam też że niektóre smoki chętnie zabierają Cyganie. Część rodzin stosuje bardziej drastyczne metody, regularnie okaleczając smoki. Przebijając im pancerze lub odcinając kończyny. Bardzo to nie humanitarne, ale ponoć wyjątkowo skuteczne. Co niektórzy śledzący trendy i mający żyłkę handlowca używają smoków jako środka płatniczego. Ucząc przy okazji swoje dzieci czym jest handel wymienny. Wszystkie te sposoby są skuteczne. Jedne wywołują więcej histerii u uzależnionego, inne mniej. Ale to zrozumiałe, długotrwały użytkownik smoka na głodzie, w procesie odstawiania używki jest wyjątkowo nieznośny. Wiadomo jednak, żeby odwyk był skuteczny trzeba go przerwać. 

Osobisty smok Matki został na ten przykład wyrzucony z mostu do rzeki. Pozbycie się smoka poprzez utopienie go w rzece może jest niezbyt ekologiczne, ale na pewno bezpowrotne. W przeciwieństwie do wyrzucenia smoka do kosza. Gdzie w przypływie rozpaczy, zdesperowany rodzić może jeszcze go stamtąd wyciągnąć aby uspokoić dziecko miotane delirką na smokowym głodzie. Co niweczy cały proces odwykowy i wszystko trzeba zaczynać od początku. 

Sami widzicie, smok w rodzinie, a właściwe jego wyprowadzka jest trudna dla wszystkich stron. Tym bardziej Matka drżała na myśl jak poradzi sobie z tym Syn, a jeszcze bardziej jak poradzi sobie z tym ona sama, Ponieważ istniało prawdopodobieństwo, że ona przeżyje to bardziej niż dziecko. Wizja nagłego braku szybkiego uspokajacza w postaci smoka zdecydowanie przerażała Matkę. 

Tym bardziej Matka z Szanownym Mężem postanowiła skorzystać gdy los się do nich uśmiechnął. Gdy pewnego wieczoru Syn sam zasnął bez swojego towarzysza smoka, nigdy więcej już go nie zobaczył. Rankiem Matka schowała z pola widzenia wszystkie udomowione smoki. Mijały kolejne wieczory, poranki i dni. A smoka jak nie było tak nie ma. W pierwszym tygodniu pojawiły się delikatne objawy głodu u Syna, ale minęły całkiem bezboleśnie. Tym sposobem dzielny rycerz Matki, jej Syn, sam pokonał smoka. Z czego Matka jest bardzo dumna. Tak się złożyło, że żaden ze smoków Syna nie musiał być ani wyrzucony na śmietnik, ani okaleczony i wszystkie beztrosko spoczywają na dnie pewnej szafki. Piszę "pewnej" na wypadek gdyby Syn to przeczytał i chciał je odnaleźć. Tak wiem, że On nie ma jeszcze dwóch lat i na pewno tego nie przeczyta, ale ten irracjonalny strach... 

Żyjemy spokojnie, szczęśliwie. Matka, Ojciec, Syn i schowane na dnie szafy smoki. Czego również, z całego serca Państwu życzę.

PS: Przy pisaniu tego tekstu nie ucierpiało żadne zwierzę.






foto pixabay.com Josh13

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli to, co właśnie przeczytałeś spodobało Ci się, poruszyło Twoje serce, lub usta do uśmiechu, pozostaw swój komentarz.
Jeśli nie, to kulturalna, konstruktywna krytyka zawsze mile widziana.




TOP